Czarnohora – Howerla 2016 – cz. 3

Poranek wita nas mgiełką i lekkim szumem w głowach. Po śniadaniu siadamy jeszcze przed lapkiem by szybko sprawdzić wczorajsze nagrania i odświeżyć widoki Howerli.

Leniwie startujemy po śniadaniu do auta, szkoda marnować dnia, a atrakcji sporo. Ruszamy dalej w dół do miejscowości.

Worochta

Pierwszy przystanek – skocznia narciarska w Worochcie.

Skocznia narciarska w Worochcie
Skocznia narciarska w Worochcie

Zatrzymujemy się przy drodze, tam pomiędzy zamkniętymi w większości straganami kierujemy się w stronę zeskoku. Okazuje się, że na górę można dostać się wyciągiem krzesełkowym. Szybka decyzja, bez polisy na życie i z sercem w gardle, pniemy się strupieszałym wyciągiem na szczyt. Stan techniczny tego urządzenia pozostawia jednak wiele do życzenia. Drewniane siedziska i mocno nie stabilne konstrukcje dźwigały nasze tętno do piątej strefy.

Wyciąg krzesełkowy na skocznię w Worochcie
Wyciąg krzesełkowy na skocznię w Worochcie

Mocno trzymając się leciwych rurek, docieramy bezpiecznie na górę. Nareszcie mamy skocznię w całej okazałości. No to tutaj Red Bull mógłby spokojnie organizować następną edycję ekstremalnych sportów, stan skoczni przebija wyciąg i to grubo. Schody rozsypują się, nawierzchnia zdegradowana, budynki w rozsypce… Dramat w trzech aktach.

Skocznia w Worochcie
Jest skocznia…

Po chwili z zarośli wyłaniają się postacie w kombinezonach. Nie możemy uwierzyć – oni chyba zamierzają tutaj skakać… A jednak…

Skoczek na skoczni w Worochcie
…jest i skoczek

Schodzimy pod zeskok, bo jakoś nikt nie ma ochoty zjeżdżać wyciągiem. Po drodze mijamy pomnik postawiony węgierskim żołnierzom. Na dole dostrzegamy tor do trenowania najazdu, obok którego stoją “zaparkowane” dosyć niezwykłe sanki. Oczywiście musimy je przetestować.

Są i sanki…

Po takiej rekreacji ruszamy do Tatarowa.

Wodospad Żeniec

W Tatarowie naszym celem jest wodospad Żeniec. Żeby się do niego dostać, musimy skręcić w dolinę potoku Żenieckiego, lewego dopływu Prutu. Wąską jak wstążka drogą przeciskamy się pomiędzy Prutem a linią kolejową, docierając do punktu poboru opłat za wjazd do parku. Tym sposobem znajdujemy się już w Gorganach. Najpierw asfaltowa, a później szutrowa droga prowadzi nas w głąb doliny. Parkujemy pod pionową skałą i dalej poruszamy się pieszo wśród skałek i wielkich kamieni. Trasa jest bardzo ładnie przygotowana, są wiatki, ławeczki, nowo wybudowany mostek. Doprowadza nas ona do szumiącego już z oddali, całkiem sporego wodospadu.

Wodospad Żeniec
Wodospad Żeniec

Smoła z Bażantem wspina ją się na górę na rekonesans. Pstrykamy zdjęcie i możemy wracać z powrotem. Ładujemy się do auta i wracamy w stronę Tatarowa. Po drodze dostrzegamy za potokiem kolibę.

W huculskiej kolibie

Zaglądamy do wnętrza a tam na środku pali się ogień a Pani częstuje bimberkiem. Oczywiście kosztujemy i już mamy energię na dalszą część dnia. Teraz kierujemy się do Jaremcza.

Jaremcze

Pierwszy przystanek – okolice wodospadu Probij na Prucie. Miejsce bardzo komercyjne, takie “Krupówki”. Zatrzymujemy się przy drodze, przechodzimy przez tory kolejowe i już jesteśmy wśród różnego rodzaju straganów. Wita nas naciągacz z jakimiś orłami-sokołami na ramieniu. Jednak za orała cień trzeba zapłacić i to nawet sporo.

Orły-sokoły

Jakby mógł to by chciał pieniądze za samo patrzenie na ptaki. Na bazarku jest wszystko – od magnesów, kubeczków po kierpce i starocie. Przechodzimy na drugą stronę rzeki, gdzie  nad samym urwiskiem ulokowana jest restauracja. Spokojnie przemierzamy okolicę, przez drugi most wracamy do głównej drogi.

Teraz jedziemy do centrum Jaremcza. Tam, nie bez kłopotów, wybieramy jeszcze parę hrywien z bankomatu. W centrum spotykamy pomnik żołnierza z uniesioną nad głową “pepeszą”. Nad Prutem widać ogromne osuwisko odkrywające fantazyjne układy warstw skalnych.

Jaremcze a w tle osuwisko nad Prutem
Jaremcze a w tle osuwisko nad Prutem

Zaglądamy do jednej z knajpek gdzie pijemy piwo z browaru Stanisławów. Spacerujemy jeszcze chwilę po całkiem ładnym miasteczku, po czym wsiadamy do Frotuni i udajemy się z powrotem do Worochty. Na miejscu znowu przepyszna kolacja, a po niej sauna i nocne rozmowy przy buteleczce destylatu 40%.

Czas do domu…

Budzimy się o poranku z ołowianymi głowami, widocznie zbyt duża ilość górskiego powietrza, doprowadziła do wahań ciśnienia w naszych głowach. Na szczęście mamy na to lekarstwo, jak zawsze w płynie, najlepiej przyswajalne. Pod czujnym okiem naszego sanitariusz Smakosza, każdy przyjmuje kubeczek lekarstwa. Pakujemy się i śmigamy na śniadanie, nie mogę nie wspomnieć, że jest rewelacyjnie. Po śniadaniu Pani Irena sprezentowała nam pamiątkowe kubeczki i sporą wałówkę na drogę. Żal opuszczać takie ciepłe i przyjazne miejsce, żegnamy się dziękując za miłe przyjęcie, a w szczególności za pyszną strawę. Czas wracać do domu.

Wulkany, nosorożce, motory, klasztory…

Zostawiamy za sobą Worochtę jak i całą Czarnohorę wraz ze swoją królową Howerlą i jedziemy w kierunku Stanisławowa (Iwano-Frankowska). Za miejscowością Hwozd skręcamy w lewo, do miejscowości Starunia, gdzie mają na nas czekać wulkany błotne. Toczymy się marnej jakości wiejską drogą, która po kilku następnych zakrętach przechodzi w szutrowo-polną “autostradę”.

Obok jednego z domów, gdzieś pośród wszechobecnego rozgardiaszu zauważamy jakiś unikalny motocykl.

Wehikuł czasu

Po chwili dojeżdżamy do celu. Na miejscu pośród kałuż i mini kraterów z ropą znajduje się gliniaste pole, na środku którego,  góruje mały gorejący wulkanik. Gdzieś tutaj w okresie międzywojennym odkryto doskonale zachowane szczątki nosorożca włochatego (więcej info w Wikipedii).

Wracamy do auta. Korzystając z terenowych okazji, Smoła sprawdza poprawność działania napędu 4X4 bestii. W drodze powrotnej Bażant poddaje jeszcze pomysł, żeby lepiej przyjrzeć się maszynie, którą widzieliśmy wcześniej. Zatrzymujemy się i idziemy obejrzeć wehikuł tajemnic. Okazuje się, że jest to własnoręcznie przerobiony, 6-osobowy Dniepr. Podczas trwającej sesji fotograficznej, z za rogu wyłania się gospodarz. Po kilku minutach rozmowy gospodarz zaprasza nas na przejażdżkę testową.

Dwa razy nie trzeba nam powtarzać. Po małych problemach z odpaleniem dziarsko wskakujemy na pojazd i już mkniemy szutrową drogą przed siebie. Kierowca powiedział, że zawiezie nas do właściwego wulkanu, okazało się, że wcześniej do niego nie dotarliśmy. Mega ucieszeni przejażdżką docieramy do sporych rozmiarów, ale niewysokiej gliniastej kopuły.

Wulkan błotny w Staruni
Wulkan błotny w Staruni

Miejsce nie wywiera na nas jakiegoś spektakularnego wrażenia, może dlatego, że wcześniej widzieliśmy jego mniejszy odpowiednik. Po chwili jesteśmy pod domem gospodarza. Tam dziękujemy naszemu kierowcy za niecodzienne atrakcje które nam zafundował. Ten lokalny ekstremalny inżynier nie chce nic za paliwo, wszyscy jesteśmy zachwyceni tą przemiłą gościnnością, utwierdza nas to w mocnym przekonaniu, że im dalej od cywilizacji tym lepsze życie, może właśnie o to chodzi…

Dalej pędzimy Frotką do głównej drogi, kierujemy się przez Bohorodczany do Stanisławowa. Miasto omijamy obwodnicą i  tymczasową przeprawą przejeżdżamy na drugi brzeg Bystrzycy Sołotwińskiej.  Dalej przez Kałusz i Dolinę dojeżdżamy do Hoszowa.

Zabudowania klasztorne w Hoszowie

Tu wdrapujemy się na szczyt wzgórza na którym rozlokowany jest klasztor, który widzieliśmy pierwszego dnia. Obchodzimy cały kompleks, a migawki w aparatach nie stygną. Robimy mały popas z zapasów od Pani Ireny, szybki serwis pękniętego przewodu paliwowego i można jechać dalej.

Dalej już bez dłuższych przystanków docieramy do granicy a tam rozjeżdżamy się do domów.

Ta wyprawa doprowadziła nas na ponad 2000 m.n.p.m. jest to najwyższy szczyt Ukrainy. Góry, wspaniałe widoki i spokój to nie wszystko. Oprócz tego spotkaliśmy się z niesłychaną gościnnością, oraz wspaniale prostym nie goniącym za nowoczesnością życiem, to pojęcie jest nam powoli już obce… Do takich miejsc mamy ochotę wracać coraz częściej, to swoisty azyl w górskiej oprawie… w głowie każdego z nas daje się usłyszeć… “kiedy następna wyprawa…

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.